Myślałam, że będzie trudno.
Myślałam, że nie podołam.
Myślę, że.. czasem trzeba choć na chwilę przestać myśleć...
Potrzebujemy:
2 białka dość dużych jajek
jabłko - jedno duże
masło - minimalna ilość, do wysmarowania kokilek
woda - około 5-6 łyżek
gorzka czekolada - 5 kostek
cukier - 1 łyżka, ale niekoniecznie + co nieco do obsypania kokilek
I do dzieła:
I do dzieła:
Do garnka wlewamy wodę i dodajemy obrane, pokrojone w kostkę jabłka. Doprowadzamy do wrzenia, dodajemy ewentualnie cukier i dusimy pod przykryciem ok. 7 minut (do miękkości). Studzimy.
W tym czasie oddzielamy białka od żółtek i ubijamy białka na sztywną pianę (na największych obrotach miksera, w wysokim naczyniu). Piana musi być tak sztywna, aby naczynie wywrócone do góry nogami nie dało znać, że coś w nim jest i wypływa :)
W tym czasie oddzielamy białka od żółtek i ubijamy białka na sztywną pianę (na największych obrotach miksera, w wysokim naczyniu). Piana musi być tak sztywna, aby naczynie wywrócone do góry nogami nie dało znać, że coś w nim jest i wypływa :)
Czekoladę ścieramy na tarce o drobnych oczkach (albo tak jak ja idziemy na łatwiznę, wrzucamy wszystko do jednego z pojemników blendera i miksujemy kilka sekund).
Gdy jabłka już będą wystudzone, mieszamy je delikatnie, ale energicznie z pianą i dodajemy do masy czekoladę. Delikatnie mieszamy.
Kokilki smarujemy masłem i obsypujemy cukrem (spód i boki). Masę nakładamy ostrożnie tak, aby było ułożona równo i nigdzie nie było "zacieków". To nam pozwoli, by suflet był równy.
Piekarnik rozgrzewamy do 180-190 stopni i pieczemy ok. 15 minut, jednak radzę sprawdzać czy wierzch się nie przypala, bo pierwsze suflety już po 4 minutach zaczęły się przypalać (najwyraźniej każdy piekarnik działa inaczej, a te wyjściowe 220 stopni były dla moich sufletów stanowczo za mocne).
Gdy jabłka już będą wystudzone, mieszamy je delikatnie, ale energicznie z pianą i dodajemy do masy czekoladę. Delikatnie mieszamy.
Kokilki smarujemy masłem i obsypujemy cukrem (spód i boki). Masę nakładamy ostrożnie tak, aby było ułożona równo i nigdzie nie było "zacieków". To nam pozwoli, by suflet był równy.
Piekarnik rozgrzewamy do 180-190 stopni i pieczemy ok. 15 minut, jednak radzę sprawdzać czy wierzch się nie przypala, bo pierwsze suflety już po 4 minutach zaczęły się przypalać (najwyraźniej każdy piekarnik działa inaczej, a te wyjściowe 220 stopni były dla moich sufletów stanowczo za mocne).
Suflety można jeść prosto z ramekinów bądź wyłożyć na talerzyk i obsypać cukrem pudrem.
Smacznego!
..tu temperatura była zbyt duża, ale i tak były pyszne! |
Uwielbiam suflety :) Ja dotychczas robiłam czekoladowy, bananowy i malinowy. Jabłkowego jeszcze nie :) Najlepszy był bananowy. Teraz przymierzam się do brokułowego :)
OdpowiedzUsuńTwój przepis na suflet bananowy mam w zakładkach i z pewnością wypróbuję!
UsuńTen suflet to mój debiut - Jotek polubił, czyli musi być całkiem udany :-)
Pewnie, że udany! Wygląda bardzo smacznie :)
Usuńa ja ze sufletami jeszcze nie miałam przyjemności xd
OdpowiedzUsuńale to się z pewnością zmieni, jak kupię kokilki!
Tak, u mnie też się wszystko zmieniło z chwilą zakupu kokilek - crumble, suflet.. co jeszcze? :-)
Usuńo mniam :) wspanialy :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńPewnie dobry taki suflecik?Ja jeszcze nie robiłam, muszę przyznać!
OdpowiedzUsuń